Forum www.oczekiwanie.fora.pl Strona Główna www.oczekiwanie.fora.pl
Biblistyka, teologia, filozofia, kreacjonizm
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

natura Boga
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oczekiwanie.fora.pl Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oczekiwanie
Administrator



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2642
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:49, 23 Lut 2010    Temat postu:

Jag napisał:
oczekiwanie napisał:
Jag. Pytam z ciekawosci i pewnie lepiej byloby zobaczyc twoja odpowiedz w tym dziale gdzie mamy panenteizm:
Napisz cos o tym jak pojmujesz nature Boga.


Po trochu sie przymierzam, ale to potrwa... Sad


Czy mozesz podac "dead line"?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jag
Pulkownik



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 1482
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 2:05, 24 Lut 2010    Temat postu:

Deadline bedzie zalezec od inspiracji...

Jak juz wspomniales, wedlug klasycznej teologii chrzescijanskiej Bog rzeczywiscie istnieje "poza" czasem. Ale nie tylko poza czasem, Bog istnieje takze poza wszystkim innym, co istnieje. Kedy Bog dziala w jakikolwiek sposob, to jest to opisane jako ingerencja z zewnatrz, nie od wewnatrz. Od czasu do czasu Bog "nawiedza" nas: a to potopem, a to inna plaga, czasami dla odmiany uzdrawia chorych albo wskrzesza zmarlych, po czym znowu znika. W kosmologii hebrajskiej, ktorej odbicie znajdujemy w opisie stworzenia w ks. Rodzaju, istnieja trzy krainy: w niebie, ponad "firmamentem", ktory ks. Rodzaju opisuje, jakby byl ogromnym metalowym durszlakiem, mieszka Bog, a swiatlo widoczne przez dziurki durszlaka to gwiazdy. Na ziemi zyjemy my. Pod ziemia, w otchlani/szeolu/piekle jest kraina umarlych. Rozwoj w astronomii, astronautyce czy geologii (odwierty!) sprawil co prawda, ze trzeba bylo taka doslowna interpretacje zrewidowac, ale nadal wiekszosc wyznan wierzy w jakas forme nieba i piekla.

Poniewaz czas to cos, co istnieje w swiecie materialnym, a Bog ma istniec poza tym swiatem, to nic dziwnego, ze tradycyjny Bog musi tez istniec poza czasem. Istnienie Boga w czasie jest interesujaca propozycja, warta rozwazenia, ale ja proponuje pojscie dalej - przyjmijmy, ze Bog istnieje nie poza nami, a w nas. Nie tylko w istotach ludzkich, ale we wszystkim, co istnieje. Na poczatku moze sie to wydac sprzeczne z wszystkim, w co wierzylismy, ale nawet literalisci biblijni znajda wiele tekstow taki punkt widzenia popierajacych. Gdy Biblia mowi, ze "Bog byl w Jezusie", i ze "krolestwo boze jest w/wsrod nas" to czy nie wyraza podobnej idei? Zdaje sobie sprawe, ze moze to wygladac na odgrzany panteizm, wg ktorego mieszkamy w "najlepszym z mozliwych swiatow". Ale kiedy wyobrazam sobie, ze Bog jest w nas/wsrod nas, to nie to samo, co twierdzenie, ze wszystko (w tym my sami) jestesmy Bogiem. Zalozmy, ze Bog jest czyms o wiele wiekszym, niz wszechswiat, a jednoczesnie istnieje we wszystkim i wszystko przenika - i tym samym wszystko, co istnieje, istnieje w Bogu. Nie wydaje mi sie, aby taka wizja byla gorsza niz ta oferowana przez klasyczna teologie. Zamiast Boga, ktory pojawia sie i znika, mamy inna wizje: Boga jest i dziala wsrod nas, nieustannie.

Jesli wiec przyjmiemy, ze Bog nie istnieje poza czasem, logiczna konsekwencja wydaje mi sie przyjecie, ze Bog nie istnieje takze poza przestrzenia. Wszakze czas to tylko jeszcze jeden wymiar. A jak pogodzic taka wizje tego, czym jest Bog z zewnetrznym, interwencjonistycznym Bogiem czesto spotykanym w Biblii i tradycyjnym teizmie? Skromnie proponowalbym zastanowienie sie, czy ta wlasnie tradycyjna wizja to po prostu nie jest jedynie metafora raczej niz fakt.

Zwolennicy klasycznego teizmu beda z moim modelem mieli niewatpliwie problemy. Jasny i oczywisty, latwy do zdefiniowania, niezalezny od wszystkiego osobowy Bog bowiem niebezpiecznie miesza sie z natura, i nagle trudno okreslic, gdzie Bog sie konczy, a gdzie sie zaczyna. Tylko czy rzeczywiscie Bog jest (i musi byc) czyms tak namacalnym i latwym do okreslenia? Ja zawsze zaznaczam, ze to jak wyobrazamy sobie czym jest Bog to nie Bog. To tylko nasza wlasna koncepcja, pewnien model, ktory pozwala nam przyswoic sobie to, czego nie mozna zdefiniowac, bo to, co ograniczone, nie moze pojac tego, co nieograniczone. Byc moze nasza koncepcja to wrecz tez tylko metafora na cos, czego nie mozemy organac poznaniem. Jesli zdajemy sobie sprawe z tej ograniczonosci, to unikamy wielu problemow. Ale jesli wlasna, przywatna koncepcje uznajemy za obiektywna prawde, to problemy dopiero sie zaczynaja.

Nie wiem, na ile powyzsze propozycje beda mialy jakikolwiek sens dla osob je czytajacych. Dla mnie sa proba polaczenia osobistego doswiadczenia i intuicji, idei zaczerpnietych od niektorych teologow i tradycji biblijnej. Nie twierdze, ze to jakis usystematyzowany poglad, tylko wersja bardzo robocza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oczekiwanie
Administrator



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2642
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:45, 26 Lut 2010    Temat postu:

Jag napisał:
Deadline bedzie zalezec od inspiracji...

Jak juz wspomniales, wedlug klasycznej teologii chrzescijanskiej Bog rzeczywiscie istnieje "poza" czasem. Ale nie tylko poza czasem, Bog istnieje takze poza wszystkim innym, co istnieje. Kedy Bog dziala w jakikolwiek sposob, to jest to opisane jako ingerencja z zewnatrz, nie od wewnatrz. Od czasu do czasu Bog "nawiedza" nas: a to potopem, a to inna plaga, czasami dla odmiany uzdrawia chorych albo wskrzesza zmarlych, po czym znowu znika. W kosmologii hebrajskiej, ktorej odbicie znajdujemy w opisie stworzenia w ks. Rodzaju, istnieja trzy krainy: w niebie, ponad "firmamentem", ktory ks. Rodzaju opisuje, jakby byl ogromnym metalowym durszlakiem, mieszka Bog, a swiatlo widoczne przez dziurki durszlaka to gwiazdy. Na ziemi zyjemy my. Pod ziemia, w otchlani/szeolu/piekle jest kraina umarlych. Rozwoj w astronomii, astronautyce czy geologii (odwierty!) sprawil co prawda, ze trzeba bylo taka doslowna interpretacje zrewidowac, ale nadal wiekszosc wyznan wierzy w jakas forme nieba i piekla.

Poniewaz czas to cos, co istnieje w swiecie materialnym, a Bog ma istniec poza tym swiatem, to nic dziwnego, ze tradycyjny Bog musi tez istniec poza czasem. Istnienie Boga w czasie jest interesujaca propozycja, warta rozwazenia, ale ja proponuje pojscie dalej - przyjmijmy, ze Bog istnieje nie poza nami, a w nas. Nie tylko w istotach ludzkich, ale we wszystkim, co istnieje. Na poczatku moze sie to wydac sprzeczne z wszystkim, w co wierzylismy, ale nawet literalisci biblijni znajda wiele tekstow taki punkt widzenia popierajacych. Gdy Biblia mowi, ze "Bog byl w Jezusie", i ze "krolestwo boze jest w/wsrod nas" to czy nie wyraza podobnej idei? Zdaje sobie sprawe, ze moze to wygladac na odgrzany panteizm, wg ktorego mieszkamy w "najlepszym z mozliwych swiatow". Ale kiedy wyobrazam sobie, ze Bog jest w nas/wsrod nas, to nie to samo, co twierdzenie, ze wszystko (w tym my sami) jestesmy Bogiem. Zalozmy, ze Bog jest czyms o wiele wiekszym, niz wszechswiat, a jednoczesnie istnieje we wszystkim i wszystko przenika - i tym samym wszystko, co istnieje, istnieje w Bogu. Nie wydaje mi sie, aby taka wizja byla gorsza niz ta oferowana przez klasyczna teologie. Zamiast Boga, ktory pojawia sie i znika, mamy inna wizje: Boga jest i dziala wsrod nas, nieustannie.

Jesli wiec przyjmiemy, ze Bog nie istnieje poza czasem, logiczna konsekwencja wydaje mi sie przyjecie, ze Bog nie istnieje takze poza przestrzenia. Wszakze czas to tylko jeszcze jeden wymiar. A jak pogodzic taka wizje tego, czym jest Bog z zewnetrznym, interwencjonistycznym Bogiem czesto spotykanym w Biblii i tradycyjnym teizmie? Skromnie proponowalbym zastanowienie sie, czy ta wlasnie tradycyjna wizja to po prostu nie jest jedynie metafora raczej niz fakt.

Zwolennicy klasycznego teizmu beda z moim modelem mieli niewatpliwie problemy. Jasny i oczywisty, latwy do zdefiniowania, niezalezny od wszystkiego osobowy Bog bowiem niebezpiecznie miesza sie z natura, i nagle trudno okreslic, gdzie Bog sie konczy, a gdzie sie zaczyna. Tylko czy rzeczywiscie Bog jest (i musi byc) czyms tak namacalnym i latwym do okreslenia? Ja zawsze zaznaczam, ze to jak wyobrazamy sobie czym jest Bog to nie Bog. To tylko nasza wlasna koncepcja, pewnien model, ktory pozwala nam przyswoic sobie to, czego nie mozna zdefiniowac, bo to, co ograniczone, nie moze pojac tego, co nieograniczone. Byc moze nasza koncepcja to wrecz tez tylko metafora na cos, czego nie mozemy organac poznaniem. Jesli zdajemy sobie sprawe z tej ograniczonosci, to unikamy wielu problemow. Ale jesli wlasna, przywatna koncepcje uznajemy za obiektywna prawde, to problemy dopiero sie zaczynaja.

Nie wiem, na ile powyzsze propozycje beda mialy jakikolwiek sens dla osob je czytajacych. Dla mnie sa proba polaczenia osobistego doswiadczenia i intuicji, idei zaczerpnietych od niektorych teologow i tradycji biblijnej. Nie twierdze, ze to jakis usystematyzowany poglad, tylko wersja bardzo robocza.


Jag. Zanim pokusze sie o komentarz tego co powyzej, prosze odpowiedz na pytania: czy Bog (w twojej koncepcji) ma swiadomosc samego siebie? czy Bog wie, ze jest Bogiem? Czy Bog jest odrebnym idywiduum?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jag
Pulkownik



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 1482
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:17, 26 Lut 2010    Temat postu:

oczekiwanie napisał:
Jag napisał:
Deadline bedzie zalezec od inspiracji...

Jak juz wspomniales, wedlug klasycznej teologii chrzescijanskiej Bog rzeczywiscie istnieje "poza" czasem. Ale nie tylko poza czasem, Bog istnieje takze poza wszystkim innym, co istnieje. Kedy Bog dziala w jakikolwiek sposob, to jest to opisane jako ingerencja z zewnatrz, nie od wewnatrz. Od czasu do czasu Bog "nawiedza" nas: a to potopem, a to inna plaga, czasami dla odmiany uzdrawia chorych albo wskrzesza zmarlych, po czym znowu znika. W kosmologii hebrajskiej, ktorej odbicie znajdujemy w opisie stworzenia w ks. Rodzaju, istnieja trzy krainy: w niebie, ponad "firmamentem", ktory ks. Rodzaju opisuje, jakby byl ogromnym metalowym durszlakiem, mieszka Bog, a swiatlo widoczne przez dziurki durszlaka to gwiazdy. Na ziemi zyjemy my. Pod ziemia, w otchlani/szeolu/piekle jest kraina umarlych. Rozwoj w astronomii, astronautyce czy geologii (odwierty!) sprawil co prawda, ze trzeba bylo taka doslowna interpretacje zrewidowac, ale nadal wiekszosc wyznan wierzy w jakas forme nieba i piekla.

Poniewaz czas to cos, co istnieje w swiecie materialnym, a Bog ma istniec poza tym swiatem, to nic dziwnego, ze tradycyjny Bog musi tez istniec poza czasem. Istnienie Boga w czasie jest interesujaca propozycja, warta rozwazenia, ale ja proponuje pojscie dalej - przyjmijmy, ze Bog istnieje nie poza nami, a w nas. Nie tylko w istotach ludzkich, ale we wszystkim, co istnieje. Na poczatku moze sie to wydac sprzeczne z wszystkim, w co wierzylismy, ale nawet literalisci biblijni znajda wiele tekstow taki punkt widzenia popierajacych. Gdy Biblia mowi, ze "Bog byl w Jezusie", i ze "krolestwo boze jest w/wsrod nas" to czy nie wyraza podobnej idei? Zdaje sobie sprawe, ze moze to wygladac na odgrzany panteizm, wg ktorego mieszkamy w "najlepszym z mozliwych swiatow". Ale kiedy wyobrazam sobie, ze Bog jest w nas/wsrod nas, to nie to samo, co twierdzenie, ze wszystko (w tym my sami) jestesmy Bogiem. Zalozmy, ze Bog jest czyms o wiele wiekszym, niz wszechswiat, a jednoczesnie istnieje we wszystkim i wszystko przenika - i tym samym wszystko, co istnieje, istnieje w Bogu. Nie wydaje mi sie, aby taka wizja byla gorsza niz ta oferowana przez klasyczna teologie. Zamiast Boga, ktory pojawia sie i znika, mamy inna wizje: Boga jest i dziala wsrod nas, nieustannie.

Jesli wiec przyjmiemy, ze Bog nie istnieje poza czasem, logiczna konsekwencja wydaje mi sie przyjecie, ze Bog nie istnieje takze poza przestrzenia. Wszakze czas to tylko jeszcze jeden wymiar. A jak pogodzic taka wizje tego, czym jest Bog z zewnetrznym, interwencjonistycznym Bogiem czesto spotykanym w Biblii i tradycyjnym teizmie? Skromnie proponowalbym zastanowienie sie, czy ta wlasnie tradycyjna wizja to po prostu nie jest jedynie metafora raczej niz fakt.

Zwolennicy klasycznego teizmu beda z moim modelem mieli niewatpliwie problemy. Jasny i oczywisty, latwy do zdefiniowania, niezalezny od wszystkiego osobowy Bog bowiem niebezpiecznie miesza sie z natura, i nagle trudno okreslic, gdzie Bog sie konczy, a gdzie sie zaczyna. Tylko czy rzeczywiscie Bog jest (i musi byc) czyms tak namacalnym i latwym do okreslenia? Ja zawsze zaznaczam, ze to jak wyobrazamy sobie czym jest Bog to nie Bog. To tylko nasza wlasna koncepcja, pewnien model, ktory pozwala nam przyswoic sobie to, czego nie mozna zdefiniowac, bo to, co ograniczone, nie moze pojac tego, co nieograniczone. Byc moze nasza koncepcja to wrecz tez tylko metafora na cos, czego nie mozemy organac poznaniem. Jesli zdajemy sobie sprawe z tej ograniczonosci, to unikamy wielu problemow. Ale jesli wlasna, przywatna koncepcje uznajemy za obiektywna prawde, to problemy dopiero sie zaczynaja.

Nie wiem, na ile powyzsze propozycje beda mialy jakikolwiek sens dla osob je czytajacych. Dla mnie sa proba polaczenia osobistego doswiadczenia i intuicji, idei zaczerpnietych od niektorych teologow i tradycji biblijnej. Nie twierdze, ze to jakis usystematyzowany poglad, tylko wersja bardzo robocza.


Jag. Zanim pokusze sie o komentarz tego co powyzej, prosze odpowiedz na pytania: czy Bog (w twojej koncepcji) ma swiadomosc samego siebie? czy Bog wie, ze jest Bogiem? Czy Bog jest odrebnym idywiduum?


Jesli wolno mi sie posluzyc metafora, wedlug idei panenteizmu, ktora moim zdaniem jest baaaardzo ogolna, wszystko jest zawarte w Bogu. Jesli pytasz, czy jest odrebnym indywiduum - czy ja jestem odrebnym indywiduum wobec mokego paznokcia czy watroby? Odpowiedziec mozna roznie, o odpowiedz zdecydowana trudno, wiec musialbym odpowiedziec, ze nie wiem. Ale byc moze samo pytanie jest sformulowane z niewlasciwego zalozenia? Tez nie wiem, i jestem otwarty na rozne mozliwosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oczekiwanie
Administrator



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2642
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:25, 26 Lut 2010    Temat postu:

Jag. Wyraze sie inaczej. Ja nie jestem toba, ty nie jestes mna. Jestesmy odrebnymi istotami (choc oczywiscie do niektorych zbiorow nalezymy wspolnie). Czy Bog jest (w twojej koncepcji) odrebna istota? Nie pytam narazie o stosunek Boga do swiata. No i dalej: czy Bog ma swiadomosc samego siebie? Czy Bog posiada wspomnienia? Czy Bog wie, ze jest Bogiem?
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jag
Pulkownik



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 1482
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:55, 26 Lut 2010    Temat postu:

Rozumiem, o co pytasz. Ale odpowiedzi nie znam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oczekiwanie
Administrator



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2642
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:32, 26 Lut 2010    Temat postu:

Jag napisał:
Rozumiem, o co pytasz. Ale odpowiedzi nie znam.


A to ciekawe!!! Czyli nie wiesz w jakiego Boga wierzysz? A jak wyglada twoja relacja z Bogiem w praktyce? Czy jest to relacja ja-ty? Czy moze jakas inna? Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jag
Pulkownik



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 1482
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 3:00, 27 Lut 2010    Temat postu:

Rzecz w tym, ze mozemy wierzyc w Boga (albo bogow) lub nie, natomiast jesli chodzi o "nature" Boga to skazani jestesmy na niepewnosc (z wielu powodow), i dlatego nie wstydze sie przyznac, ze jestem tu w pewnym sensie agnostykiem. To tak samo, jak nie sposob wykazac, co sie dzieje z nami po obecnym zyciu. Nawet Biblia na ten temat mowi niewiele, a to co mowi, nie jest jednoznaczne, i jak dla mnie brzmi raczej metaforycznie. Wystarcza okreslenie, ze "Bog jest Miloscia", oraz, ze (jak pisal Paul Tillich) Bog to "podstawa istnienia". Co do blizszych szczegolow, to chetnie przygladam sie spekulacjom innych, ale niewiele jest w nich rzeczy dla mnie przekonywujacych.

Jednym z moich podstawowych zalozen jest, ze ludzka natura jest religijna, czy duchowa. Wszystkie religie mowia o jakims sacrum, nawet jesli (jak buddyzm) nie sa otwarcie teistyczne. Jest to jakis wspolny mianownik, choc bardzo ogolny, ale moze tak ma byc? Nie wyklucza to oczywiscie, ze jedne religie maja lepsze/glebsze propozycje niz inne.

Jesli Bog jest duchem (a tu chyba nie bedzie sporu), to jak wchodzi sie w relacje z duchami? Z cala pewnoscia nie jest to taka sama relacja, jak z innymi ludzmi. Nawet jesli okreslenie "relacja" jest stosowne, to byc moze najlepiej je interpretowac metaforycznie?

Jak widzisz, wiecej mam tu pytan, niz odpowiedzi. Nie mam z tym jednak problemu. bo ortopraksja zawsze byla dla mnie wazniejsza niz ortodoksja.

Wyszla niedawno ciekawa (jak slyszalem) ksiazka kanadyjskiej duchownej na ten wlasnie temat. Mam nadzieje ja wkrotce przeczytac. Byc moze bedziesz tez mial szanse:

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oczekiwanie
Administrator



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2642
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:04, 28 Lut 2010    Temat postu:

Jag. Daj mi troche czasu na komentarz do tego co napisales. Chce na to spojrzec przez pryzmat najlepszych systemow metafizycznych jakie wymyslil umysl ludzki (tomizm, filozofia Hume`a, filozofia procesu). Pare dni. a moze ktos w miedzy czasie cos napisze. Mysle, ze rowniez spirytualizm Bergsona mozna by tu wzisac pod uwage. Pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Asia
porucznik



Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: POLSKA

PostWysłany: Pon 11:09, 01 Mar 2010    Temat postu:

andrzej1951 napisał:
Asiu!
Wspominasz, że Boga można poznać po słowach. Ale którego Boga i po których słowach. Boga Jahwe i Jego nakazach, zakazach, okrutniościach, czy też Jezusa, bo Jego słowach miłości, wyrozumiałości, akceptacji itp.
Możemy dokonać wyboru?
a1951


Teraz dopiero zwróciłam uwagę na coś w twoich słowach Andrzeju. Rozrózniasz surowego i świętego Boga JHWH ST i łagodnego Jezusa NT. A nie pamiętasz co mówił sam Jezus?
Przyszedłem objawić Ojca...
...kto Mnie widział, widział Ojca...

Ja rozumiem to tak, że Jezus pokazał nam dopiero prawdziwy obraz Boga JHWH jako naszego Ojca. Izraelczycy widzieli Boga jako Kogoś tak świetego, że nawet Jego imienia nie wymawiano. Jezus mówi, że to nasz Ojciec. Podobnie jak przypowieść o dwóch synach,z których jeden roztrwonił swoją część majątku, a drugi był ciągle z ojcem. Oboje tak naprawdę nie kochali ojca, bali się go, lekceważyli go, robiąc inne rzeczy niż ojciec chciał. Ale ten ojciec z przypowieści nazywa ich ciągle swoimi synami, choć pobłądzili. Tak samo myślę z naszym Ojcem niebieskim. On nie chce naszej smierci, ale żebyśmy przyszli do Niego i oddali Mu siebie, serce...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Asia dnia Pon 11:09, 01 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
andrzej1951
Pulkownik



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 16:30, 07 Mar 2010    Temat postu:

Asiu!
Ty przytoczyłaś tu powiastkę o dwóch braciach. Ja przytoczę swoje doświadczenie.
Jestem alkoholikiem. Piłem w sposób " kasacyjny".
Żadne terapie nie skutkowały. Dopiero jak mi pokazano Jezusa i modliłem się do Niego, by zabrał ode mnie mój problem - byłem trzeźwy.
Ale do czasu.... bo jak już byłem trzeźwy, to mówiłem sobie: dzięki ci Jezu, ale teraz sobie sam poradzę.
I wiesz co? W ciągu 3. najblizszych dni byłem " nawalony" jak stodoła po żniwach.
Dlatego tylko Jezus, i tylko Jezus.
I wybacz, podobnie jak żydzi, nie jestem w stanie pojąć korelacji Boga Starego Testamentu i Nowego.
Być może jest to rozdwojenie jaźni ( mojej!)
Ale trudno mi zaaceptować Jezusa jako okrutnego, krwiożercego Boga JHWH.
Być może potrzeba mi do tego czasu, a może już nigdy nie będę skłonny utozsamiac ich OBU.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Asia
porucznik



Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: POLSKA

PostWysłany: Nie 22:31, 07 Mar 2010    Temat postu:

Andrzeju, chwała Panu, ze tak mówisz o Jezusie! Choć piszesz, ze jestes alkoholikiem, to myślę, że jestes na najlepszej drodze trzymając się Jezusa. ja tez się na Nim nie zawiodłam. On tez wiele razy mnie uratował. Dlatego sądzę, że nie jest to najgorszy problem, ze nie rozumiesz jeszcze korelacji między Ojcem a Synem. Z czasem poznasz, bo poznanie daje Bóg. Proś tylko o to. Ani ja ani nikt inny ci tego nie pokaże. Ale ciesze się, ze wychodzisz z uzależnienia i stajesz się wolnym człowiekiem Smile . Naprawdę. Zresztą myslę, ze wazniejsze jest kochać Boga i Jezusa niż znać i wiedzieć wszystko o Nich. Wielu wiedziało o Bogu duzo( jak myślało) ale wcale Boga ani Jezusa nie kochali... Sad

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Asia dnia Nie 22:33, 07 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oczekiwanie
Administrator



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2642
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:26, 10 Mar 2010    Temat postu:

Jag napisał:
Rzecz w tym, ze mozemy wierzyc w Boga (albo bogow) lub nie, natomiast jesli chodzi o "nature" Boga to skazani jestesmy na niepewnosc (z wielu powodow), i dlatego nie wstydze sie przyznac, ze jestem tu w pewnym sensie agnostykiem. To tak samo, jak nie sposob wykazac, co sie dzieje z nami po obecnym zyciu. Nawet Biblia na ten temat mowi niewiele, a to co mowi, nie jest jednoznaczne, i jak dla mnie brzmi raczej metaforycznie. Wystarcza okreslenie, ze "Bog jest Miloscia", oraz, ze (jak pisal Paul Tillich) Bog to "podstawa istnienia". Co do blizszych szczegolow, to chetnie przygladam sie spekulacjom innych, ale niewiele jest w nich rzeczy dla mnie przekonywujacych.

Jednym z moich podstawowych zalozen jest, ze ludzka natura jest religijna, czy duchowa. Wszystkie religie mowia o jakims sacrum, nawet jesli (jak buddyzm) nie sa otwarcie teistyczne. Jest to jakis wspolny mianownik, choc bardzo ogolny, ale moze tak ma byc? Nie wyklucza to oczywiscie, ze jedne religie maja lepsze/glebsze propozycje niz inne.

Jesli Bog jest duchem (a tu chyba nie bedzie sporu), to jak wchodzi sie w relacje z duchami? Z cala pewnoscia nie jest to taka sama relacja, jak z innymi ludzmi. Nawet jesli okreslenie "relacja" jest stosowne, to byc moze najlepiej je interpretowac metaforycznie?

Jak widzisz, wiecej mam tu pytan, niz odpowiedzi. Nie mam z tym jednak problemu. bo ortopraksja zawsze byla dla mnie wazniejsza niz ortodoksja.

Wyszla niedawno ciekawa (jak slyszalem) ksiazka kanadyjskiej duchownej na ten wlasnie temat. Mam nadzieje ja wkrotce przeczytac. Byc moze bedziesz tez mial szanse:

[link widoczny dla zalogowanych]


Jag, powoli zabieram sie za komentowanie twojego postu - jest tego tak wiele, ze nawet nie wiem od czego zaczac.

Wielu filozofow zwracalo uwage na trudnosci w opisie Boga. Byly glowne dwa powody: 1. Boska transcendencja, 2. ludzki jezyk. I dlatego zgadzam sie z Jag`iem, ze trudno cokolwiek wiarygodnego wiedziec i powiedziec o Bogu.
Ad. 1
Boska transcendencja oznacza, ze Bog jest poza. Ale od razu rodzi sie pytanie: "poza czym?" i zaczyna sie temat czasu i przestrzeni - a na tym forum mamy juz ten watek w innym miejscu ~(do ktorego serdecznie zapraszam).
Ad. 2
Jaki jezykiem mozna mowic o Bogu? Jednoznacznym, czy wieloznacznym, a moze analogicznym (odkrycie Akwinaty). I tu wszystko zalezy od tego jak bardzo transcendentny jest Bog. Jag na razie tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oczekiwanie
Administrator



Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2642
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:34, 10 Mar 2010    Temat postu:

andrzej1951 napisał:
Asiu!
Ty przytoczyłaś tu powiastkę o dwóch braciach. Ja przytoczę swoje doświadczenie.
Jestem alkoholikiem. Piłem w sposób " kasacyjny".
Żadne terapie nie skutkowały. Dopiero jak mi pokazano Jezusa i modliłem się do Niego, by zabrał ode mnie mój problem - byłem trzeźwy.
Ale do czasu.... bo jak już byłem trzeźwy, to mówiłem sobie: dzięki ci Jezu, ale teraz sobie sam poradzę.
I wiesz co? W ciągu 3. najblizszych dni byłem " nawalony" jak stodoła po żniwach.
Dlatego tylko Jezus, i tylko Jezus.
I wybacz, podobnie jak żydzi, nie jestem w stanie pojąć korelacji Boga Starego Testamentu i Nowego.
Być może jest to rozdwojenie jaźni ( mojej!)
Ale trudno mi zaaceptować Jezusa jako okrutnego, krwiożercego Boga JHWH.
Być może potrzeba mi do tego czasu, a może już nigdy nie będę skłonny utozsamiac ich OBU.


Z pewnoscia Tarshish wypowie sie na ten temat bardziej dokladnie (jesli zechce Very Happy ). Ja osobiscie lacze Boga ST z Bogiem NT przy pomocy filozofii procesu. Bog sie uczy na wlasnych bledach. Jezus objawia Boga-Ucznia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Asia
porucznik



Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: POLSKA

PostWysłany: Śro 22:30, 10 Mar 2010    Temat postu:

Jag napisał:

Jesli Bog jest duchem (a tu chyba nie bedzie sporu), to jak wchodzi sie w relacje z duchami? Z cala pewnoscia nie jest to taka sama relacja, jak z innymi ludzmi. Nawet jesli okreslenie "relacja" jest stosowne, to byc moze najlepiej je interpretowac metaforycznie?



Chyba nie z duchami, a z Duchem. Dla mnie jest to różnica. Bóg jest Ojcem wszystkiego, jest dobry, miłosierny, mądry, wszechmocny, sprawiedliwy i jeszcze wiele atrybutów mozna by wymienić. Ja nie wchodze w relacje z innymi duchami, bo to niebezpieczne. Aniołowie to też duchy, ale nie mozna z nimi igrać. Relacja z Bogiem, to chyba rozmyslanie o Nim, rozmowa z Nim, słuchanie Jego głosu w rózny sposób, np. przez rozmyslanie nad Biblią. Najlepiej przedstawił nam Boga Jezus, dlatego myslę, ze bez rozwijania relacji z Jezusem nie mozna dobrze rozwinąć relacji z Bogiem (z tym, że ja rozumiem, ze są to dwie Osoby, Istoty, nie jedna).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oczekiwanie.fora.pl Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie GMT
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin